Siema.
Ostatnimi czasy, moje życie przypomina kolejkę w parku rozrywki, która pędzi 300/h. Raz się nawet wykoleiła, choć tory były proste, a i logiczne jest, że zawinił człowiek, który tym wszystkim steruje. Prędkość, wyznaczają moje studia, które nie długo się kończą ale właśnie teraz przysparzają mi najwięcej stresu i bólu żołądka. I zabawa na tej kolejce była by wspaniała, gdyby nie błąd gdzieś popełniony i wykolejenie się wagoników. Błąd i wykolejenie = przegrzanie komputera, uszkodzenie twardego dysku i zapłacenie pewnej sumki za odzyskanie POPRAWIONEJ!!!! pracy magisterskiej. Jednym słowem: Kosmos. Myślę, że to jest bardzo poważny argument usprawiedliwiający moją absencję na blogu. Ponadto, przez ostatni miesiąc prześladuje mnie pech związany głównie z elektroniką i dlatego też twierdzę, że powinnam się urodzić w czasie, w którym postęp technologiczny nie miałby miejsca. Tak dla własnego spokoju. Swoje wyżalenia skończę tym, że jestem w trakcie sesji...to jest równoznaczne z miesiączką.. Przynajmniej ja to tak odczuwam..i moi znajomi.
Podejrzewam, że jutro będzie bardzo pozytywny dzień, bo idę na koncert FANFARE CIOCARLIA. Jest to zespół balkan brassowy z Rumunii, który należy do czołówki orkiestr dętych na Bałkanach. Spodziewam się dzikiej zabawy, tańca, przedsmaku Guca Trumpet Festival, 300% bałkańskiej energii, a przede wszystkim tego, że zagrają moją ukochaną piosenkę KAN MARAU LA.
Koncert Gorana Bregovicia, wytyczył mi pewne standardy Balkan brassowych eventów i naiwnie bądź realnie wierzę, że wszystkie będą wprowadzały mnie w stan szaleńczej ekstazy. Po uczestnictwie i weryfikacji dokonam opisu, umieszczając go na blogu ( jakbym to napisała w mojej pracy magisterskiej... naukowość;))
Także do obrony muszę wytrzymać w tym pędzie i naprawić szkody po wykolejeniu się, a jutro na koncercie naładuję swój akumulator i będę dalej śmigać 300/h :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz